Jeśli w ciągu dnia (tygodnia, miesiąca, roku) skupiamy się tylko na obowiązkach, a czas na odpoczynek znika z naszych planów – rodzą się frustracje, stres, złe samopoczucie. W skrajnych (choć coraz częstszych) przypadkach możemy doprowadzić do pogorszenia naszego zdrowia. A tego przecież nie chcemy. Dlatego warto znajdować czas na małe przyjemności w ciągu dnia i wyzbyć się głupich wyrzutów sumienia.
Dookoła mnie pełno jest zabieganych ludzi. Sama dopiero uczę się znajdować czas na odpoczynek i sprawianie sobie przyjemności, bo, cholera, należy mi się. Problem polega na tym, że żyjemy w czasach gloryfikacji zajętości, efektywności, produktywności i wyrabiania norm. Ciągle panuje dziwne przekonanie, że najlepiej mówić, że jesteśmy wiecznie zajęci, nie mamy czasu, a już na pewno nie mamy czasu na odpoczynek. Do niedawna miałam poważny problem: nie umiałam odpoczywać. Nie byłam w stanie zająć się czymś „nieproduktywnym”, co nie wiązałoby się z pracą albo obowiązkami domowymi. Kiedy doszło do tego, że miałam wyrzuty sumienia, że siadam z książką (sic!) i nie mogłam się skupić na lekturze, albo oglądaniu ulubionego serialu (bo może powinnam zrobić jeszcze to? W sumie wcale dziś tak dużo nie zrobiłam, może nie muszę odpoczywać) – powiedziałam sobie dość. Coś musiało się zmienić.
Nauczyłam się dostrzegać, ile rzeczy robię w ciągu dnia (spisuję je na kartce, zamiast listy „to do” mam listę „done” – to mnie bardziej motywuje i uspokaja). Nauczyłam się, że równie ważne, jak praca, są chwile odpoczynku. Mam z tym jeszcze problem, bo przez całe życie obserwuje moją mamę, która generalnie nie siada na tyłku i zawsze znajdzie sobie nowe zajęcie. Jednak konsekwentnie dążę do zmiany mojego podejścia, i muszę przyznać, że zmiany (na lepsze!) daje się szybko zauważyć. Jestem mniej podatna na stres, łatwiej mi się wyciszyć, mam dużo więcej ciekawych pomysłów (na wszystko: od pomysłu na obiad po pomysły na życie) i czuję się zwyczajnie ciekawszym człowiekiem. Mam swoje małe przyjemności, które dają mi radość, pozwalają się zrelaksować i po prostu sprawiają, że życie jest lepsze 🙂
- czytam książki – uwielbiam czytać od małego, ale w pewnym momencie (w okolicach pisania pracy magisterskiej) nie umiałam znaleźć na to czasu. Na pewno nie tyle, ile bym chciała. Wprowadzenie nowych nawyków: czytam rano, przy porannej kawie i wieczorem, przed snem – i już nie ma wymówek, czytam więcej 🙂 Ogromny przeskok spowodował prezent w postaci Kindle’a – do tej pory rocznie czytałam około 25 książek, w tym roku w ciągu niecałych 6 miesięcy przeczytałam ich już 18!
- czytam blogi – skarbnica pomysłów i inspiracji. Żeby nie kursować po wszystkich stronach w poszukiwaniu nowych wpisów, korzystam z feedly i blogovin’ – oszczędzam czas i zawsze jestem na bieżąco ze wszystkimi!
- Piszę bloga. Tego dopiero zaczynam, ale paniodbiologii funkcjonuje już od jakiegoś czasu 🙂
- Zaczęłam ćwiczyć. Kilka razy w tygodniu, zaczęło się od spontanicznego zakupu karnetu na siłownię i namówieniu na to samo znajomych i chłopaka. Nigdy nie uważałam siebie za „siłowniowy” typ, ale okazało się, że dobrze się tam czuję. No i nic nie daje takiej satysfakcji jak wracająca kondycja i znikające kilogramy! 😉
- Oglądam seriale. Niestety jest to nałóg, ale taaaki przyjemnyyy..
- Koloruję. Kiedy najdzie mnie ochota, odpalam ulubioną muzykę albo jakiś podcast i pracowicie dziubię w kolorowankach.
- Przytulam się. Wzrost oksytocyny, skaczące endorfiny, stabilizacja ciśnienia krwi – to chyba oczywiste, że przytulanie to samo zdrowie 😉
A Wy macie swoje małe przyjemności? Czy może ciągle nie udaje się Wam znaleźć na nie czasu? Koniecznie dajcie mi znać 🙂
Och, jakże ja to wszystko rozumiem! Miałam wprost identycznie. Jak tylko zdarzało mi się „móc skorzystać” z chwili wolnego – od razu nasuwały mi się momentalne wyrzuty sumienia, że może zamiast czytać książkę lepiej byłoby się pouczyć? Z jednej strony dawała mi satysfakcję świadomość, że wykorzystuję swój czas na maxa, z drugiej – zero spontaniczności i zero życia z dnia na dzień. Planowanie, zapisywanie, listy, organizacja. W konsekwencji tak naprawdę to więcej stresu i chroniczne zmęczenie. Dobrze jest wykorzystywać swój czas najlepiej jak się da, co nie oznacza wcale konstruktywne jego spędzanie 24/h (wyłączając sen). Moją przyjemnością to książki, leżenie na łóżku z muzyką w słuchawkach, bądź samotny spacer również z muzyką, buszowanie po YT, pisanie, czytanie blogów, taniec… w sumie zawsze coś się znajdzie:)))
PS. Ty prowadzisz bloga „Pani od biologii” i tego jednocześnie? Czemu tak? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najważniejsze to znaleźć równowagę 😉 Ciężko uwierzyć, że kiedyś walczyłam z własnym lenistwem, a teraz problem bywa odwrotny..
Pani od biologii jest (co za zaskoczenie) blogiem biologiczno -edukacyjnym, nie chcę tam wrzucać wszystkiego, co mi przyjdzie do głowy. Chociaż dopiero raczkuje mam w głowie plan tego, jaki chcę, żeby był. Potrzebowałam miejsca, gdzie będę mogła pisać bardziej prywatnie – i oto jesteśmy tu 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
książki, kawa, blogi, decoupage to coś co kocham, muszę w ciągu dnia mieć chwilkę czasu dla siebie, pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Decoupage jest super – nigdy nie próbowałam, ale efekt mnie zachwyca 🙂
PolubieniePolubienie
Hej! Bardzo fajnie piszesz 🙂 Co do chwili odpoczynku to jestem osobą strasznie skrajną – albo odpoczywam cały czas, albo mam taki nawał obowiązków, że w ogóle. Ale to po pewnym czasie kończyło się tym, że zaczynałam płakać i mówić „muszę w końcu odpocząć, znaleźć czas dla siebie”. Jeśli chodzi o seriale, to jestem zakochana w orphan black <3. Dawno nie widziałam nic tak interesującego, zajrzyj koniecznie, ale ostrzegam, że baaaaaaaaaaardzo wciąga!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No właśnie jestem w trakcie drugiego sezonu… Ciężko się oderwać 🙂
PolubieniePolubienie
Święta prawda. Bez odpoczynku nie da się pracować. Ani robić nic innego, po prawdzie.
Ja jeszcze lubię muzyki posłuchać czy po prostu pogapić się w okno i nic nie robić. 😀
PolubieniePolubienie